Cenzura okaleczała polską kinematografię przez kilka dekad: niektóre filmy zostały brutalnie pocięte, inne wiele lat spędziły na półce, czekając na premierę. Odkrywając sceny usunięte przez urzędników, warto zastanowić się jak wyglądałoby polskie kino, gdyby nie ingerencje cenzorów.
„Proszę to wyciąć, czyli historia scen wyciętych z polskich filmów w pierwszym ćwierćwieczu PRL” to książka, która powstała dzięki niezwykłemu odkryciu autora, dra Piotra Śmiałowskiego. Skanując fotosy filmowe zauważył, że stanowią one jedyny wizualny ślad po wyciętych scenach, ponieważ taśmy filmowe były niszczone.
Inny rodzaj zdjęć robionych na planie filmowym to tzw. werki. W Audycjach Kulturalnych rozmawialiśmy o nich przy okazji wystawy prac Renaty Pajchel.
Analizując sceny, które nigdy nie trafiły do filmu, autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, jakimi obrazami byłyby „Pokolenie”, „Niewinni czarodzieje”, „Nikt nie woła” czy „Zezowate szczęście”, gdyby nie zmiany wymuszone przez cenzurę. W niektórych przypadkach można zastanawiać się jak potoczyłyby się całe aktorskie kariery, gdyby nie odgórne decyzje.
O tym, co mogło pojawić się na ekranie, a co nie, decydowali nie tylko cenzorzy, ale także dygnitarze, którzy potrafili przekreślić pracę całej ekipy filmowej. Ryzyko „wycięcia” dotyczyło wątków historycznych i politycznych oraz obyczajowych, czego przykładem może być film „Gra” Jerzego Kawalerowicza. Autor książki zwraca też uwagę, że twórcy nauczeni doświadczeniem dokonywali autocenzury. Rezygnowali z pewnych pomysłów, mając świadomość, jak trudne może być ich włączenie do filmu.
O książce „Proszę to wyciąć, czyli historia scen wyciętych z polskich filmów w pierwszym ćwierćwieczu PRL” opowiedział w Audycjach Kulturalnych jej autor, dr Piotr Śmiałowski.